10.03.2012

Taneczna masakra.


     Słowo „MASAKRA”, po dzisiejszym dniu nabrało dla mnie nowego znaczenia. 6 godzin spędzonych w jednej sali z Anią Chagowską zrobiło swoje. Już po jednej godzinie ćwiczenia salsy na tak wysokim poziomie, miałam ochotę uciekać stamtąd przez okno (nie, nie przez drzwi - przez okno, bo stało bliżej). Z całych sił powstrzymywałam łzy ciskające się do oczu. Łzy gwoli wyjaśnienia wcale nie wywołane wzruszeniem, lecz złością na niemoc cielesną ogarnięcia układów i tego specyficznego salsowego flow, które Ania prezentowała nam w każdej sekundzie swojego tańca. Mimo cierpienia fizycznego i psychicznego jestem z siebie dumna, że dałam radę. Wiem, że do dobrego poziomu salsy brakuje mi jeszcze lat świetlnych treningów, ale kto by te lata liczył. Najważniejsze, że wytrzymałam do końca zajęć, ćwiczyłam jak równy z równym i mam ochotę ćwiczyć nadal. Więcej takich salsowych warsztatów w Krakowie poproszę…

40 komentarzy:

  1. Ten blog zaczyna być monotematyczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każę nikomu tu wchodzić. Jeśli się nie podoba jest milion innych blogów...

      Usuń
    2. Wyganiasz mnie?

      Usuń
    3. Zważywszy na to że domyślam się kim jesteś, jestem pełna podziwu że potrafisz polemizować z głową. Oby tak dalej.

      Usuń
    4. Heh, kimże więc jestem?

      Usuń
    5. Jeśli napiszę to i tak się nie przyznasz...

      Usuń
    6. Jeśli zgadniesz jak mam na imię to się przyznam :)

      Usuń
  2. Ale ja nie wiem czy imię które mi wtedy podałeś jest prawdziwe. (Mariusz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, pomyliłaś mnie z jakimś swoim prześladowcą :) Nie znamy sie i nigdy nie rozmawialiśmy (oprócz dyskusji na temat salsy i routera).

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój błąd, przepraszam. W takim razie jak masz na imię?

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybyś zgadła to bym potwierdził:) Zresztą moje imię nie jest istotne. Komentatorzy powinni być anonimowi, w przeciwieństwie do Ciebie - ponieważ decydując sie na prowadzenie bloga stałaś się niejako osobą publiczą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech będzie. Anonimowy, inteligentny, z poczuciem humoru komentator z którym można polemizować - życzyłabym sobie więcej takich :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak na serio to zostawiasz za dużo informacji o sobie. Dałaś link na sympatii, co jest bardzo lekkomyślne. Spora liczba osób tam funkcjonuje pod fałszywymi mailami i zdjęciami, więc nigdy nie wiesz z kim rozmawiasz. Tutaj można się dowiedzieć jak masz na imię, co robisz, gdzie bywasz łącznie z adresem i o której godzinie. Z tym kursem tańca to juz po całości :) Można by pomyśleć, że chcesz, żeby Cię ktoś odnalazł, albo że jesteś bardzo nieostrożna.

    PS Jeśli masz taką opcję w ustawieniach bloga to możesz śmiało skasować ten post, żeby komuś nie przyszło do głowy skorzystać z tego pomysłu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za troskę i rady, ale zboczeńca albo mordercę można równie dobrze spotkać na ulicy bez pośrednictwa internetu. Mnóstwo ludzi wie gdzie i o której godzinie przebywam - nie czuję z tego powodu zagrożenia. Nie podaję pinu do konta bankowego, swojego adresu zamieszkania ani wielkości miseczek stanika a znajomość mojego imienia chyba nie jest aż tak ważną informacją.
      PS. Skąd wiesz że to co opisuję na blogu to moje prawdziwe życie, może to tylko rozbudowana fikcja literacka? :)

      Usuń
  8. Zakładając, że to fikcja musiałbym przyjąć, że Twoja pasja na salsę to ściema, a blog jest kryptoreklamą szkoły tańca z ulicy Batorego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie wpisy dotyczą tańca więc jeśli to fikcja to napewno nie kryptoreklama :)

      Usuń
    2. Żartowałem z ta monotematycznością. Chciałem wymusić na Tobie jakąś inną tematykę, bo na tańcach się nie znam.

      A więc postać Katarzyny N. to fikcja?

      Usuń
    3. W takim razie na czym się znasz prócz informatyki i śledzenia historii niewinnych blogerek?

      Usuń
  9. 1. Znam się na wielu rzeczach, ale to kropla w morzu tego co jeszcze chciałbym wiedzieć.
    2. Nikogo nie śledzę. To żadna sztuka w dobie wszechwiedzącego Googla. Nie masz pojęcia ile rzeczy można się o ludziach dowiedzieć w ciagu kilku minut. Jeśli ktoś już jest śledzony to my wszyscy przez służby specjalne i korporacje w rodzaju Googla czy Facebooka.
    3. Jesteś "niewinna" ? Co przez to rozumiesz (winę wobec jakiegos przewinienia, cnotę, a może jeszcze coś innego)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BY się o kimś dowiedzieć w sieci, trzeba jednak wystukać to w google - samo się przecież nie pojawia na ekranie - a wystukanie na klawiaturze to już zamierzone działanie.
      Pominę wyjaśnienie słowa "niewinna", pozostawiam jego rozwinięcie Twojej wyobraźni.

      Usuń
    2. Jeśli poczułaś się zagrożona tym, że poznałem Twoją tożsamość, to przepraszam. Jestem zupełnie niegroźny:)

      Usuń
    3. Skoro jesteś niegroźny to powiedz kim jesteś (ponoć masz profil na sympatii, wystarczy że wejdziesz i się przedstawisz). Ludzie niegroźni nie mają powodów by się ukrywać.
      PS. W sieci jest minimalna ilość informacji na mój temat więc nie mam powodu do obaw :)

      Usuń
  10. Hmm miałem być anonimowym komentatorem...
    Też jestem rocznik '82 i dlatego tytuł: "Fabryka Myśli Rocznika '82" mnie zaintrygował :)
    Czy jesteś usatysfakcjonowana?

    OdpowiedzUsuń
  11. Stwierdza się brak satysfakcji z poznania jedynie rocznika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imię też już znasz...
      Ja mając te dane już bym się znalazł w sympatii.

      Przeglądam właśnie statystyki z Twojej kariery strzeleckiej. Cóż spowodowało,że porzuciłaś ten sport?

      Usuń
  12. Postrzeliłam siostrę w nogę - a nie, przepraszam - to właśnie dlatego zapisałam się na strzelnicę :) Oficjalnie zabrakło mi czasu na treningi gdy studia się rozpoczęły, a nieoficjalnie to siostrze zabrakło czasu i nie miałam już z kim jeździć na zawody by się dobrze bawić.
    PS. znając Twoje imię i rocznik trudno jest Cię znaleźć, domyślam się że na sympatii używasz pseudonimu.

    OdpowiedzUsuń
  13. "...Nie staraj się zrozumieć wszystkiego w życiu, bo wszystko stanie się niezrozumiałe..." - dobrze trafiłam?
    PS. Dawno nie strzelałam więc mogłam chybić..

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech dziewczyno... Kryteria można zawęzić (np. czas logowania). Nigdy za to nie stosuj kryterium kto cię odwiedził, ponieważ sprytni ludzie mają tam po kilka kont. Poza tym pseudonim można bardzo często skojarzyć z imieniem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ech chłopaku, napisz czy dobrze trafiłam. "...Nie staraj się zrozumieć wszystkiego w życiu, bo wszystko stanie się niezrozumiałe..."...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie moje motto:)
      Jeśli założysz, że podałem prawdziwe dane to masz według mojego wyszukiwania 435 facetów z rocznika 82 do sprawdzenia (musisz przyjąć osoby które skończyły już 30 i te które nie). Z tego kolejna selekcja po nickach.
      Ale sobie zabawę znalazłaś:)

      Co ci to da, że poznasz mój nick na sympatii? Przecież tam wszystko łącznie ze zdjęciem, bądź jego brakiem może być fałszywe...

      Usuń
  16. Powiem szczerze, niewiele jest osób które potrafią mnie tak kusząco zirytować. Tobie się to udało, a że jestem zwolenniczką tego, by wiedzieć i widzieć z kim rozmawiam stąd ten mój pęd do poznania Twojej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie chciałem Cię zirytować... Niepotrzebnie się pochwaliłem swoim skilem w wywszukiwaniu informacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok poddaję się, to faktycznie bez sensu, jeśli nie chcesz bym Cię poznała - trudno. Kto to widział by kobieta za facetem latała. Powinno być na odwrót, a jest jak zwykle.
      PS. Potrzebnie się pochwaliłeś, dobrze jest się chwalić tym co się robi dobrze (choć to takie nie Polskie).

      Usuń
    2. Nie-do-końca-już-anonimowy-komentator11 marca 2012 22:32

      Po tym jak napisałaś, że:

      "Skąd wiesz że to co opisuję na blogu to moje prawdziwe życie, może to tylko rozbudowana fikcja literacka? :)"

      postanowiłem sprawdzić czy to rzeczywiście Twoje zdjęcie (z góry zakładam, że zdjęcia z sympatii są fałszywe). Dlatego zrobiłem ten cały research.

      Usuń
    3. Przecież to żadna różnica czy moje zdjęcie jest prawdziwe czy fikcyjne..

      Usuń
    4. Tak myślisz?
      Żadna różnica dla Ciebie czy też zewnętrznego odbiorcy?

      Usuń
    5. Tak myślę. Wymieniamy między sobą poglądy, nie zamierzamy się spotykać w realu, poznawać, więc nic prócz poglądów nie powinno być istotne. Blog to nie sympatia, tu liczy się tylko słowo pisane.

      Usuń
    6. 1. Myślę, że odbiorcy robi różnicę czy autor jest prawdziwy czy wyimaginowany. A przynajmniej powinno, choć obecnie ludzie żyją w czymś w rodzaju matrixa i sami nie wiedzą co jest prawdziwe, a co nie.
      2. Nie wiem czy zauważyłaś, ale nie wymieniamy tu poglądów. Pogląd to czyjeś zdanie na jakiś temat. W tym wątku nie wymieniliśmy poglądów...
      3. Zobacz jak sympatia determinuje nasze myślenie. Ja wiedziony ciekawością sprawdzam tożsamość rozmówcy. Ty zaś z góry zakładasz, że jak ktoś trafił tu z symapatii to w wiadomym celu. Twoje myślenie nie jest pozbawione racji, ale jednocześnie przyjmujesz, że ktoś jest zainteresowany wyłącznie Twoją stroną wizualną reprezentowaną zdjęciem, nie zaś tym co myślisz.
      4. Na sympatii liczą się różne rzeczy i próbując to ogarnąć możnaby zrobić doktorat z psychologii, ale to temat na osobną dyskusję.

      Usuń
    7. "Ty zaś z góry zakładasz, że jak ktoś trafił tu z symapatii to w wiadomym celu." - Niczego nie zakładam, to Ty zakładasz że tak zakładam. Wyczuwam w Tobie lekkie przegięcie na temat prawdziwości ludzi których spotykasz w sieci (jakie to ma znaczenie?). Póki się z kimś nie spotkasz w realu i nie zjesz przysłowiowej beczki soli, choćbyś sprawdzał na prawo i lewo nigdy się nie dowiesz czy dana osoba jest tym za kogo się podaje. Ja mam swoje życie, pasje, nie interesuje mnie czy ktoś mówi prawdę czy nie, dopóki znajomość nie przeniesie się poza komputer. To strata czasu i energii zakładać i zastanawiać się nad tym że każdy spiskuje, zmienia tożsamość, zdjęcia i nie podaje się za kogoś kim nie jest. Jeszcze raz pytam - Jakie to ma znaczenie, w końcu i tak jeśli ma się obustronną ochotę następuje weryfikacja w realu.

      Usuń
    8. 1. Nie mam "przegięcia". Po prostu sprawdziłem niektórych (przypadkowe osoby, niekoniecznie takie z jakimi utzrymywałem jakiś kontakt) i prawie 80 % to fałszywe tożsamości. Zrobiłem to z czystej ciekawości. Nie interesowało mnie życie tych ludzi, tylko czy podają swoją prawdziwą tozsamość. Krótkie pytanie TAK czy NIE ?
      2. Nie jest to strata czasu i energii. Zajmuje 5 - 15 minut. Jest to poza tym forma sprawdzenia się. "Czy umiem to zrobić?" To jest troszkę bardziej zaawansowana strona internetu i zawsze można się czegoś nauczyć od strony technicznej.
      3. W ten sposób możesz sprawdzić czyjś adres zamieszkania, czy szkoły które skończył, ale nie czyjeś sumienie. To jest inna sprawa i mnie nie interesuje.
      Ty zaś piszesz o beczce soli - tak sprawdza się znajomych, przyjaciół i partnerów. Chyba mnie nie zrozumiałaś do końca :)
      4. Jeszcze raz odpowiadam - znaczenie głównie techniczne:) Choć oczywiście możnaby to rozbierać od strony psychologicznej i wysnuwać z tego wnioski.

      PS O czym my tu w ogóle piszemy w wątku o tańcu... Niezły offtopic.

      Usuń