28.09.2011

Sukces.


     Pierwszy tydzień pracy za mną. Tydzień zwieńczony sukcesem. Dzieciaki ze świetlicy są wniebowzięte, że w szeregach ich Pań pojawiła się taka, która wysłucha, pogada a jak trzeba nawet zagra w piłkę. Moja elektryzująca osobowość sprawia, że podczas wyjść na boisko szkolne mam swoją własną wesołą ochronę. Radośni i rozwrzeszczani pierwszoklasiści podążają moim śladem jak dobrze wytrenowani Indianie.  Być może praca w świetlicy szkolnej to nie jest szczyt marzeń, ale jest gwarantem dobrego humoru przez cały dzień. Jako specjalistka od dzieciaków w różnym wieku każdemu dorosłemu ponurakowi wypisałabym receptę – przynajmniej jeden dzień spędzony w świetlicy – uśmiech i dobry nastrój na resztę tygodnia murowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz