20.09.2011

Reggaeton - lek na melancholię.

     Pierwsze zajęcia z reggaeton-u za mną. Było naprawdę wspaniale. Gdy wyjechałam do Warszawy moją odskocznią od problemów stała się salsa. Cotygodniowe zajęcia z genialną instruktorką Agnieszką Wójcikowską (kto jest z Warszawy polecam gorrrąco zajęcia w Salsa Libre)  wpompowywały mi w płuca tyle życiodajnego tlenu, że starczało na oddech na kolejne 6 dni zmagań z życiem. Myślę, że z reggaeton-em będzie podobnie. Już czuję, że cudownym sposobem taniec oderwał mnie na chwilę od niepokojących myśli. Niby mam pracę, niby mam gdzie mieszkać – niby mój świat zaczyna się układać, ale czarne myśli nadal czyhają na mnie. Wystarczy, że choć na chwilę stracę panowanie nad myślami, a zza rogu wychyla się paluch ze szpiczasto zakończonym szponem, dając mi jasno i wyraźnie do zrozumienia, że melancholia nie śpi. Dziś pisząc ten post na chwilę zrzuciłam zbroję sarkazmu i dobrego humoru. Czasem trzeba przyjrzeć się własnym myślom by nabrać do nich odpowiedniego dystansu. Mimo wszystko chciałabym,  aby tych chwil melancholii było coraz mniej. Wiem jedno -  reggaeton na pewno mi w tym pomoże.

2 komentarze:

  1. zmęczenie fizyczne jest dobre dla psychiki, a do tego muzyka i taniec to juz w ogole świetne doładowanie :) ja na razie postawilam na bieżnię, orbitrek, wiosła i rower :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy byłam młodsza a w domu źle się działo miałam swoją odskocznię w postaci strzelnicy sportowej. 10 lat trenowałam. Takie zajęcia wspaniale wypełniają umysł i zmuszają do skupienia uwagi na czymś innym niż przygnębiające myśli. W aktywności siła ;)

    OdpowiedzUsuń