13.02.2012

Lubię poniedziałki.


     Ciastko, gorrrąca kawa z mlekiem, komputer i ja – oto wymarzony poniedziałkowy poranek. Nie, to nie sen, to najprawdziwsza prawda. Z okazji rekonwalescencji po zapaleniu płuc, jestem uwięziona w domu przez najbliższe dwa tygodnie. Wprawdzie ubolewam bardzo nad tym, że nie mogę tańczyć ukochanej salsy, ćwiczyć swoich mięśni (wczoraj zrobiłam na próbę 10 przysiadów i po 6 myślałam że nie wstanę – to efekt trzech tygodni spędzonych w pozycji leżącej), jednak parę dni spokoju w mojej obecnej sytuacji wyjdzie mi tylko na zdrowie. Tak to sobie przynajmniej tłumaczę. Mimo wszystko niecierpliwie przebierając nóżkami czekam na pierwszy od dawna upragniony spacer z psem (zdarzy się pewnie dopiero za tydzień), i opracowuję plan strategiczny kiedy będę mogła wbić się ponownie na kurs salsy.
PS. Najlepszą kuracją odchudzającą jest pobyt w szpitalu – wiem, bo sama schudłam na kroplówkach 5 kilo ;) W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz