11.12.2011

Smutne pożegnanie.


     Wiem, to dziwne, że dorosła osoba może się tak bardzo przywiązać do domowego zwierzaka, a jednak. Dziś rano dopadł mnie smuteczek. Przyjaciel – papuga o imieniu Tadeusz - który towarzyszył mi przez połowę mojego życia zasnął bezpowrotnie. To była szorstka przyjaźń, naznaczona wieloma konfliktami, nie brakowało jednak chwil, które będę ciepło wspominać. W ciągu tych kilku dni jego odchodzenia, zdałam sobie sprawę jak trudne jest towarzyszenie komuś, kto powoli gaśnie. Trzeba nauczyć się mądrze towarzyszyć temu komuś, i choć mówię to z perspektywy domowego pupila, zrozumiałam, że takiemu egzaminowi w świecie ludzi poddawani jesteśmy nieustannie. Jedni przechodzą ten egzamin perfekcyjnie, inni niestety oblewają go sromotnie.  Dla mnie decyzja o tym by nie usypiać Tadka, by mógł spokojnie sobie zasnąć wiązała się z kilkudniowym napięciem czy aby nie skazuję go na niepotrzebne cierpienie. Tych kilka dni towarzyszenia komuś, kogo nie chce się puszczać w nieznane wiele mnie kosztowało. Boję się nawet pomyśleć, co to będzie, gdy taki los spotka kogoś z moich bliskich mi osób. Lepiej więc może o tym nie myśleć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz