5.12.2011

Singielka w gronie sparowanych.


     Oto nadszedł ten czas, kiedy to na imprezach patrzy  się  na mnie jak  na wymarły gatunek. Gatunek nosi nazwę  bezdzietnej singielki. W sobotę miałam wielką przyjemność uczestniczyć w jednej z takich imprez – były to urodziny mojej siostry. Z początku czułam się trochę nie na miejscu. Wszyscy znajomi siostry są już po ślubie i pierwszych porodach. Tematem sztandarowym były metody usypiania dziecka tak, by nie wypadało z łóżeczka, oraz pierwsze zabawne słowa wypowiadane przez super inteligentne pociechy znajomych. Wspomnienia z wesel również zajmowały mocną pozycję. A ja co? A ja nic. Siedziałam cichutko, popijając mojito i przysłuchując się tym rozmowom. Od czasu do czasu przez głowę przewijało się pytanie – zaraz, zaraz, a gdzie jest moje życie rodzinne? Gdzie ten mąż, i te dzieci? Jednak z każdym kolejnym łykiem mojito pytanie jakby bladło i uciekało z głowy robiąc miejsce ogólnej wesołości. Piszę o tym wieczorze ponieważ nieraz słyszałam opinie, że singielka w sparowanym i dzieciatym towarzystwie nie czuje się najlepiej. Nie mogąc podzielić się swoimi bogatymi doświadczeniami z życia rodzinnego odbierana jest przez resztę mężatek  jako zagrożenie, bo jako jedyna ma wolną rękę w podrywaniu ich mężów. Chciałam wszem i wobec obalić ten mit. Ja bawiłam się znakomicie. Dla mnie cudzy mąż to świętość, tematy do rozmów również się znalazły. Moje drogie singielki, nie bójmy się sparowanych. Drodzy sparowani nie bójcie się singielek. Grunt do dobra zabawa.  

2 komentarze:

  1. No to ładni z nas nudziarze, hahaha. Impreza urodzinowa a tu temat nr jeden : DZIECI.No ale cieszę się, że koniec końców miło spędziłaś z nami wieczór.

    Buziaki
    J.
    Ps. Musisz jednak przyznać, że po jakimś czasie impreza zrobiła się "gorąca" jak u studenciaków :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorrrąco było, zwłaszcza po paru shotach :)

    OdpowiedzUsuń