5.11.2011

Szuro - buranie.


     Dzisiejszy dzień należał do tych, które nazywam Szuro - buraniem. Gdyby czyjaś wyobraźnia nie nadążyła za rozszyfrowaniem tegoż wyrażenia podpowiem, że chodzi o gruntowne sprzątanie. Bąbelki piany czyszczącej uderzyły mi do głowy przynosząc wielką ulgę. Przy sprzątaniu nie myśli się o problemach. Myśli się raczej o tym jak umyć okno nie wypadając z drugiego piętra na chodnik, (co jest niewskazane w dzień szuro - burania, bo któż wtedy sprzątnie mokrą plamę sprzed domu, gdy tą mokrą plamą będę JA?). Okna umyte, zasłony i firanki wyprane, pająki ze wszystkich kątów w pokoju wciągnięte do odkurzacza. Bosko zmęczona teraz mogę się zaprosić na inhalację czyściutkim powietrzem w pokoju. Tak przy okazji chyba zaproszę na tą inhalację również kubek białej herbaty i okład z kwaśnej wody, bo myjąc okna trachnęłam się śrubą prosto w łokieć. Życzę wam równie przyjemnego dnia.

4 komentarze:

  1. dzisiaj sprzątam, żeby było czysto, ale natchnienia dzis nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Natchnienie ważna rzecz, bez tego ani rusz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A skąd to natchnienie do szuroburania w listopadzie..... ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Stąd, że trzeba trochę uporządkować swoje życie, a najłatwiej zacząć od porządków w chacie :)

    OdpowiedzUsuń