22.10.2016

Chcesz schudnąć? - Kup se Pan/i KOTA.

          Kulka, moja kotka z brodą, o futrze tak gęstym jak grzywa lwa i ogonie tak puszystym jak kita wiewiórki bardzo o mnie dba. Nie pozwala bym nadto przytyła. Wcześnie rano zapewnia mi treningi w postaci dzikiej pogoni za przyniesionymi przez nią myszami, lub energicznych podskoków w celu dosięgnięcia latających pod sufitem ptaszków. Kot ma nie lada wyczucie czasu. Przynosi zdobycze prawie zawsze wtedy gdy zostaje 5 minut do wyjścia z domu do pracy. Myślę że to celowe działanie kota, bo gdyby czasu do wyjścia było więcej nie dawałabym z siebie 100% na "treningach". 
          Gdy Kulka była małym kociakiem, ograniczała się jedynie do przynoszenia żywych dżdżownic. Przekonałam się o tym po raz pierwszy gdy nieświadoma zagrożenia, podniosłam w moim mniemaniu długą sznurówkę którą kot wyciągnął z czyjegoś buta. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy owa sznurówka okazała się zimną w dotyku oślizgłą dżdżownicą. 
          Przez rok dawałam upust mojej radości że moja kotka jest arystokratką która brzydzi się gryzoni. Niestety radość przeminęła wraz z pierwszą myszą którą musiałam złapać zanim czmychnie pod meble. Od tego czasu mysz lub ptaszek dostarczane mi są kilka razy w tygodniu. Bywało i tak, że gryzoń mieszkał w moim domu przez tydzień, cierpliwie przeze mnie dokarmiany, gdyż nie miałam sumienia zagłodzić  bestię na śmierć (przecież śmierć głodowa jest straszna). Którejś nocy po jednym z treningów porównywalnych z crossfitem udało mi się mysza złapać i wypuścić na wolność. Dziś jednak niezadowolony obiekt westchnień mojego kota (podobny z facjaty i ogonka do domowego chomika) dziabnął mnie w rękę nieczuły na moją szczerą chęć uratowania go z łapek Kulki. Dobra rada dla wszystkich osób pragnących dbać o formę: Chcecie schudnąć? - kupcie sobie KOTA.
PS. Zdjęcie przedstawia Kulkę i jej miłość sprzed roku - dżdżownicę (na szczęście wtedy pluszową).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz