5.07.2012

Kulinarnie..


          Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale gdy wchodzę do kuchni by zrobić obiad – co przyznaję się bez bicia, nie zdarza mi się zbyt często – wraz z efektem końcowym w postaci potrawy, powstaje równie spektakularny bajzel na kółkach. Moje gotowanie oznacza ni mniej ni więcej tylko nieplanowane wietrzenie każdej nawet najdrobniejszej łyżeczki i garnuszka. Kasia do gotowania jednej potrawy używa 10 garnków, do tego dodajmy pięć talerzy, dwie patelnie, cztery miski, trzy kubki, dwie chochelki, parę drewnianych łyżek, nie wspominając o tonie pokrywek i durszlaków. Chętnie zaprezentowałabym ten nieład artystyczny w kuchni robiąc mu zdjęcie, ale doszłam do wniosku, że raczej nie ma się czym chwalić. Kuchnia w efekcie końcowym wygląda jak żywcem wyjęta z trzeciej wojny światowej. Mimo wszystko warto przeczekać ten nalot Kasi na kuchnię, gdyż po gruntownym sprzątaniu na blacie pozostaje jedynie efekt końcowy –kulinarne cudo (dziś pyszny, zdrowy, wysokobiałkowy ryż z warzywami i kurakiem). Smacznego życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz