3.07.2012

Burzowo...


          Ciemne chmury, grzmoty, srebrne pioruny łączące na sekundę niebo z ziemią, wzmagające się podmuchy wiatru, przyniosły jakże oczekiwany przeze mnie deszcz. Co tam deszcz, białe kulki twardego jak orzech laskowy gradu sprawiły, że rozpalone zmysły i ciało odetchnęły z ulgą. Wysoka temperatura to ten element lipca, którego nigdy nie polubię. Siedząc tuż przy otwartym oknie, raz po raz czuję na rozgrzanym karku i plecach przyjemną pieszczotę chłodnego wiatru. Upał miesza mi w głowie równie mocno jak perliste bąbelki wypitego szampana. Oby ta burzowa atmosfera potrwała jak najdłużej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz