11.06.2012

Syndrom wmówionej bezradności.


          Obserwując otaczający mnie świat coraz częściej dochodzę do wniosku, że ludzie stają się coraz mniej samodzielni. Pomijając fakt wiary w to, że produkt reklamowany na łamach telewizji i kolorowych gazet jest nam bezwzględnie potrzebny do życia – na co jeszcze jestem w stanie przymrużyć oko, nie pojmuję jak dorosłym ludziom można wmówić, że nie potrafią czegoś samodzielnie zrobić. Mam na myśli dwa konkretne przykłady prywatnych firm promujących, moim zdaniem, zupełnie zbędne usługi. Pierwszym z nich są plannerki zaręczyn. Ja rozumiem, że jeśli chodzi o ślub czasem trudno znaleźć czas i dobrze wykalkulować wszystkie koszty dotyczące takiej uroczystości i stąd usługa wedding plannerek znalazły swoją mocną pozycję na rynku usług, ale żeby nie umieć samodzielnie zaplanować własnych zaręczyn? Gdyby o moją rękę starał się facet, który wcześniej zwrócił się z wymyśleniem sposobu jak się oświadczyć ukochanej kobiecie chyba bym takiego absztyfikanta pogoniła gdzie pieprz rośnie po rozum do głowy. O drugiej firmie dowiedziałam się dziś rano a dotyczy ona kompletowania dziecięcej wyprawki. Zawsze mi się wydawało, że kobiecie w ciąży niemałą frajdę sprawia chodzenie po sklepach i wybieranie odpowiedniego wyposażenia do dziecięcego pokoiku, nie mówiąc już o śpioszkach, pajacykach, koszulkach i sukieneczkach. Jakże się myliłam. Podobno rynek artykułów dla dzieci jest tak obszerny, że przyszłe mamy nie radzą sobie z ich wyborem i w ataku paniki zwracają się z tą trudną sztuką do wyspecjalizowanych w tym temacie pań. Czy my dorośli jesteśmy aż tak nieudolni, czy może na tyle głupi by pozwolić wmówić sobie ową nieudolność w funkcjonowaniu na podstawowych płaszczyznach życia? Aż włos się jeży na głowie, gdy pomyślę o odpowiedzi na pytanie: czego to ludzie w swej głupocie jeszcze nie wymyślą?

5 komentarzy:

  1. W pełni się z Tobą zgadzam, ale ludzie tak są teraz wychowywani (także przez media), że to się będzie pogłębiać.

    Kilka miesięcy temu czytałem o jakiejś firmie na zachodzie, (chodziło o UK albo USA), która organizuje parom ich "pierwszy raz". Dbają nie tylko o miejsce i atmosferę (typu wystrój, muzyczka, itp), ale też o szczegóły pożycia (jest możliwość zamówienia profesjonalnej prostytutki, która ma pomóc się im się "rozgrzać", i pomoże w razie problemów (to jakieś elementy terapii seksuologicznej?).

    W każdym razie kiedyś wydawało mi się, że to są intymne sprawy dwojga ludzi, ale najwyraźniej "cywilizowany" zachód wie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę że odpowiedziałeś na postawione przeze mnie na końcu postu pytanie. Głupota ludzka nie zna granic. W takich chwilach cieszę się że żyjemy w nieco zacofanej Polsce do której siłą zaczynają dopiero wdzierać się tego typu pomysły i że potrwa to jakiś czas nim się na dobre zadomowią.

      Usuń