7.09.2013

Belferka w czasach kryzysu.



          W czasach gęsto spadających nauczycielskich głów pod gilotyną bezlitosnego niżu demograficznego, mnie udało się zachować głodowe pół etatu w szkolnej świetlicy. Trzeci raz z rzędu mam przyjemność pracować w tym samym przybytku wiedzy i oświecenia. JUPI! Niech nauczyciele mówią co chcą, niech narzekają, że pensja głodowa, że dzieciaki nieznośne – ja mimo tych wszystkich argumentów na nie, uwielbiam swoją pracę i już. W tym roku jeszcze jeden promyk słońca przebił się przez gęste chmury zbierające się od długiego czasu nad głowami krakowskich belfrów i belferek – Pani wiceprezydent Krakowa – najdorodniejsza czarna owca politycznego folwarku – podała się do dymisji – kończąc tym samym salwy durnych pomysłów dotyczących krakowskiej oświaty. ŻYĆ NIE UMIERAĆ!!! Kończąc mój wybuch entuzjazmu – wszak obnoszenie się z optymizmem jest źle widziane w dzisiejszych czasach – zacytuję jedną z najbliższych mi osób: 
„NAUCZYCIELE I TAK ZARABIAJĄ ZA DUŻO!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz