Dużo lodu przyrosło na Wiśle, od mojego ostatniego wpisu. Zaległości
na blogu zrzucam z lekkim sercem na panującą wokół zimową aurę – moja wena
twórcza została całkowicie zasypana zwałami białego puchu. Misiaczki w górach
obudziwszy się już z zimowego snu mają nie mniejszy mętlik w głowie niż niejeden
z was. Któż to bowiem widział zimę wiosną? Zamiast więc przystrajać kolorowymi
lampkami ulice i domy w grudniu, przeniesiemy dekoracje na marzec. Świecące
dziobki kurczaczków i baranki w zaprzęgu saniowym – oto, co nas czeka w
przyszłym roku. Dodajmy do tego bitwę na śnieżki w lany poniedziałek. Matka
Natura sprawiła nam niezłego figla. Skoro jednak udało mi się rozgrzać zmarznięte
palce na tyle, by móc napisać parę słów na klawiaturze, chciałabym wszystkim
nielicznym czytelnikom mojego bloga życzyć spokojnych, ciepłych, rodzinnych świąt,
słodkich baranków cukrowych, dorodnej babki na stole i błogiego lenistwa przez
całą Wielkanoc.