Tak, potwierdzam, dopuściłam się zdrady. Mimo że zdradzie
powinno towarzyszyć uczucie wstydu i skruchy, ja czuję się z jej powodu
wyśmienicie. Zdradziłam swoją ukochaną salsę z niczym innym jak z Latin jazzem.
Przez pięć cudownych dni miałam okazję uczestniczyć w warsztatach prowadzonych
przez znakomitą tancerkę Magdalenę Prichodko (warsztaty odbyły się w
warszawskiej szkole tańca SalsaLibre). Pierwszy dzień wcale nie był taki
przyjemny. Czułam się zagubiona wśród wszystkich tych wytrenowanych tancerek.
Mimo wszystko postanowiłam podejść do zajęć zadaniowo – dać z siebie wszystko,
na co mnie stać nie oglądając się na poziom innych uczestników. Nigdy wcześniej
nie zetknęłam się ze stylem tańca jakim jest jazz, jednak moje ciało z dnia na dzień zaskakiwało mnie
coraz bardziej. Kolejne upływające minuta ćwiczeń sprawiały, że ciało stawało
się bardziej elastyczne, ruchy wydawały się płynniejsze, nie wspominając o lepszej
równowadze i dopasowaniu do muzyki. Każde
zajęcia wywoływały we mnie burzę euforii i sprawiały, że miałam ochotę na coraz
więcej. Mimo zmęczonych mięśni i litrów potu wylanych na sali podczas zajęć
ogłaszam wszem i wobec – WARTO BYŁO DOPUŚCIĆ SIĘ TAKIEJ ZDRADY! (p.s. salso
kochana nie martw się, ty mimo wszystko jesteś dla mnie najważniejsza).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz