Misja „TATUAŻ” zakończona powodzeniem. Na moich plecach,
dumnie rysuje się okupiony mocnymi wrażeniami bólowymi kształt tatuażu. Wczoraj
wracając do domu czułam się nieco dziwnie. Nie wierzyłam, że stać mnie na taki
rodzaj szaleństwa w swoim życiu. Jednak mnie stać, a to co powstało na moim
ciele to nie kalkomania tylko najprawdziwszy wzór, który pozostanie ze mną do
końca życia. Liczę na to, że ten mały błysk wariactwa, na które się wczoraj
zdecydowałam ze mną pozostanie, dając mi siłę do korzystania z życia i
spełniania marzeń, po które sięgnąć nie miałam nigdy odwagi. Swoją drogą
dziękuję tatuażyście z najlepszego w Polsce studia tatuażu KULT TATTOO, za
ocean cierpliwości i profesjonalizmu. Mateusz, dobra robota!
Ekhm,ekhm...też tam byłam ;P
OdpowiedzUsuńTobie Asik podziękowania należą się podwójne, bo bez Ciebie nie dałabym rady wysiedzieć i przede wszystkim wybrać odpowiedniego tatuażu :)
UsuńTeż byłem, ale jako jedyny mogę zdać obiektywną relację z tego co się wydarzyło. A więc Kasia aż tak bardzo nie płakała, Joasia uciekła kilkadziesiąt minut przed końcem a sam tatuaż zdaje się być zajebisty, ale potwierdzę to jeszcze jak wytrzeźwieję.
OdpowiedzUsuńHa ha, jako osoba z niezwykłą intuicją przewiduję, że zostaniesz najlepszym reporterem wszech czasów - zrelacjonowałeś całą akcję nie będąc naocznym świadkiem - masz niezwykły talent ;)
UsuńJednak się zdecydowałaś:).
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest to nieopisane wrażenie (przynajmniej na początku).