17.01.2012

Dylematy.

     Szklanka do połowy pełna, czy do połowy pusta? Stracenie  okazji czy otwarcie się na nowe możliwości? Świat stawia przed nami tysiące pytań, na które nie potrafimy odpowiedzieć. Zastanawiam się w tej chwili, czy naprawdę musimy się tak napinać i gonić za ich rozwiązaniami? Nie lepiej odpuścić, pozwolić sprawom układać się z nurtem ich własnych nieodgadnionych wzorów? Zamienić się miejscami – zamiast być ciągłym myśliwym goniącym za swoją zdobyczą, przystanąć i poczekać, aż zdobycz sama do nas podejdzie. Zmęczona ciągłymi dylematami bez rozstrzygnięć postanawiam przystanąć, uwolnić myśli od ciągłych pytań czy dobrze robię, i niegodziwie postępując, zepchnąć ciężar odpowiedzialności za to, co się stanie na kogoś innego. Ten ktoś zresztą chyba już o tym wie, a na pewno się domyśla, że to w jego rękach leży odpowiedź…

8.01.2012

Uśpione myśli.


     Każdego wieczoru już przy zgaszonym świetle, moją głowę spoczywającą w mięciutkim zagłębieniu poduszki atakują najprzeróżniejsze myśli. Myśli zazwyczaj płytkie, krążące wokół tematów mało ważnych, wręcz błahych, z każdą minutą nabierają ciekawszych kształtów, zapachów, kolorów. Po dłuższej chwili łapię się na tym, że wątki te byłyby świetnym zaczątkiem historii porywającej tłumy czytelników mojego bloga. Przekonana o tym, że tak błyskotliwych, niepowtarzalnych, wręcz genialnych myśli nie sposób zapomnieć do rana, zasypiam. Jakie jest moje zdziwienie, gdy późnym rankiem, jeszcze z zamkniętymi oczami staram się sobie przypomnieć jakież to piękne zdania i wątki snułam w głowie tuż przed zaśnięciem?! Kolejnego wieczoru przezorna i ubezpieczona (na stoliku leży kawałek papieru i długopis) kładę się do łóżka i daję porwać fali tych samych, z początku płytkich i błahych myśli z chwili na chwilę przechodzących jednak w głębokie rozmyślania. Niestety, rozmyślania są tak głębokie, że tonę w nich nie pamiętając, że na stoliku leżą materiały do ich utrwalenia. Efekt porannego przebudzenia potraficie chyba przewidzieć sami...

2.01.2012

Kleptomanka.


     Nowy rok zaskoczył mnie jak nigdy dotąd. Zaszedł cicho od tyłu za plecami, na paluszkach, ubrany w ciepłe wełniane skarpety, a wszystko po to, bym nie poczuła, że już jest obecny w moim życiu. Przez to wszystko nie zdążyłam zauważyć zmian na dobre, które miały wkroczyć wraz z jego pojawieniem się. To cwaniak jeden. Mimo tego, może trochę z opóźnionym zapłonem, może trochę na siłę, ale jednak, zaczynam czuć, że będzie lepiej. Wszystkie drobne sprawy, którymi dotąd bardzo się gryzłam, odchodzą na plan dalszy. Czas pomyśleć o sobie pozytywnie. Wiem, że kraść nie wypada – jednak odważę się i skradnę ot tak, parę okruchów szczęścia życiu. Mam nadzieję, że zostanę kleptomanką i wejdzie mi to w krew, bo te okruchy szczęścia są mi teraz niezwykle potrzebne.