27.12.2011

Postanowienie na Nowy Rok.


     Piękną wiosnę mamy tej zimy. Święta minęły, przyszedł czas na sylwestra. W tym roku obędzie się bez szaleństw. Zabawa ograniczy się do wygodnej pozycji przed ekranem telewizora, w stylowych kapciach i twarzowej piżamie. Jak co roku mam dylemat – spisywać listę postanowień na nowy rok czy nie? Tym razem mam tylko jedno postanowienie, którego chcę się trzymać naprawdę mocno. Jako osoba z przykładnym słomianym zapałem, imająca się różnych zadań, trudniejszych i łatwiejszych, rzadko kiedy doprowadzam je do szczęśliwego finału. Moim żelaznym postanowieniem, więc na przyszłe lata jest:  ROZPOCZĘTE ZADANIA DOPROWADZAĆ DO KOŃCA. Tak mówi wyrocznia, czyli w tym przypadku – Ja. Zeszłoroczne postanowienie zostało wypełnione w 100% więc, jest szansa, że i z nowym sobie poradzę. Trzymajcie kciuki za mnie i za siebie. Ciekawam jakież to postanowienia mają moi czytelnicy…

24.12.2011

Życzenia.

     Drodzy czytelnicy. Wprawdzie życzenia które chciałabym Wam niniejszym złożyć, do oryginalnych należeć nie będą, jednak podobno liczy się intencja. Tak więc wszystkim Wam - tym którzy odwiedzają tą stronę często, i tym którzy wpadli na nią po raz pierwszy i ostatni - życzę najserdeczniej jak umiem, wesołych, pogodnych, ciepłych świąt, spędzonych z tymi których kochacie najbardziej na świecie. Tak naprawdę każdy dzień spędzony z ukochanymi osobami można traktować jak osobne święto, Wigilia więc jest świętem podwójnym - i tak właśnie potraktujmy ten szczególny dzień.

18.12.2011

Święta, święta...

     Mimo iż za oknem brakuje białego puchu, na tydzień przed świętami nie trudno poczuć atmosferę tego rodzinnego święta, które nas czeka. Jako osoba antyklerykalna, przeżywająca swoistego rodzaju kryzys wiary w to, co wyższe, i tak cieszę się na tych kilka dni spędzonych z rodzinką w świąteczno - kłótliwym nastroju. Prawdę mówiąc, nastrój czuję już od paru tygodni, no bo jak tu go nie czuć, gdy idąc do pracy, człowiek od progu zamienia się w elfa z Mikołajowej pracowni, i wraz z setką dzieci przygotowuje cuda i cudeńka na szkolny kiermasz świąteczny. Nawet sprzątanie domu wpływa na mnie kojąco i oczyszcza z wszelkich napięć i złych emocji. Jednego tylko czego brakuje to drugiej osoby, z którą mogłabym dzielić się tym wszystkim co przeżywam. Liczę jednak na to, że w nadchodzącym roku będę mniej samotna a wszystkie pokrzywione sprawy zdołam magicznym sposobem wyprostować – czego i wam życzę.

11.12.2011

Smutne pożegnanie.


     Wiem, to dziwne, że dorosła osoba może się tak bardzo przywiązać do domowego zwierzaka, a jednak. Dziś rano dopadł mnie smuteczek. Przyjaciel – papuga o imieniu Tadeusz - który towarzyszył mi przez połowę mojego życia zasnął bezpowrotnie. To była szorstka przyjaźń, naznaczona wieloma konfliktami, nie brakowało jednak chwil, które będę ciepło wspominać. W ciągu tych kilku dni jego odchodzenia, zdałam sobie sprawę jak trudne jest towarzyszenie komuś, kto powoli gaśnie. Trzeba nauczyć się mądrze towarzyszyć temu komuś, i choć mówię to z perspektywy domowego pupila, zrozumiałam, że takiemu egzaminowi w świecie ludzi poddawani jesteśmy nieustannie. Jedni przechodzą ten egzamin perfekcyjnie, inni niestety oblewają go sromotnie.  Dla mnie decyzja o tym by nie usypiać Tadka, by mógł spokojnie sobie zasnąć wiązała się z kilkudniowym napięciem czy aby nie skazuję go na niepotrzebne cierpienie. Tych kilka dni towarzyszenia komuś, kogo nie chce się puszczać w nieznane wiele mnie kosztowało. Boję się nawet pomyśleć, co to będzie, gdy taki los spotka kogoś z moich bliskich mi osób. Lepiej więc może o tym nie myśleć…

5.12.2011

Singielka w gronie sparowanych.


     Oto nadszedł ten czas, kiedy to na imprezach patrzy  się  na mnie jak  na wymarły gatunek. Gatunek nosi nazwę  bezdzietnej singielki. W sobotę miałam wielką przyjemność uczestniczyć w jednej z takich imprez – były to urodziny mojej siostry. Z początku czułam się trochę nie na miejscu. Wszyscy znajomi siostry są już po ślubie i pierwszych porodach. Tematem sztandarowym były metody usypiania dziecka tak, by nie wypadało z łóżeczka, oraz pierwsze zabawne słowa wypowiadane przez super inteligentne pociechy znajomych. Wspomnienia z wesel również zajmowały mocną pozycję. A ja co? A ja nic. Siedziałam cichutko, popijając mojito i przysłuchując się tym rozmowom. Od czasu do czasu przez głowę przewijało się pytanie – zaraz, zaraz, a gdzie jest moje życie rodzinne? Gdzie ten mąż, i te dzieci? Jednak z każdym kolejnym łykiem mojito pytanie jakby bladło i uciekało z głowy robiąc miejsce ogólnej wesołości. Piszę o tym wieczorze ponieważ nieraz słyszałam opinie, że singielka w sparowanym i dzieciatym towarzystwie nie czuje się najlepiej. Nie mogąc podzielić się swoimi bogatymi doświadczeniami z życia rodzinnego odbierana jest przez resztę mężatek  jako zagrożenie, bo jako jedyna ma wolną rękę w podrywaniu ich mężów. Chciałam wszem i wobec obalić ten mit. Ja bawiłam się znakomicie. Dla mnie cudzy mąż to świętość, tematy do rozmów również się znalazły. Moje drogie singielki, nie bójmy się sparowanych. Drodzy sparowani nie bójcie się singielek. Grunt do dobra zabawa.  

1.12.2011

Mąż do wynajęcia.


     Jadę ja sobie zmęczona po pracy tramwajem. Jak zwykle zatopiona w swoich myślach po sam czubek kory mózgowej. Myślę ja sobie o dzieciakach z pracy i ich wielkich dziecięcych dramacikach, jednocześnie wzrokiem prześlizgując się po obrazkach migających  za szybą. Czuję jak coś dziwnego wyrywa mnie z objęć moich przemyśleń i przywołuje na powierzchnię świadomości. Patrzę ja sobie na bok jednego z samochodów dostawczych i czytam – „MĄŻ DO WYNAJĘCIA – ZADZWOŃ I POWIEDZ Z CZYM MASZ PROBLEM, MĄŻ DO WYNAJĘCIA TO W MIG ZAŁATWI”. Jadę ja sobie w dalszą drogę, ubawiona po pachy, i do końca trasy w głowie kołacze mi tylko jedna myśl – oj przydałby mi się taki mąż do wynajęcia, oj przydał…